Doszczurzanie!
Po roku „niedoszczurzania” w końcu nastała ta szczęśliwa, pełna emocji chwila – w niedzielę odebrałem dwie piękne szczurzynki, które już wkrótce zamieszkają razem z resztą mojego stadka. Tisha i Terca to siostry z hodowli Rotta Taivas Rattery.
Historia tego doszczurzania była naprawdę długa; przez cały ten rok szukałem swoich wymarzonych odmian, nie tylko w polskich, ale głównie w zagranicznych hodowlach. Ankiety, kontakt z zagranicznymi hodowcami i sprawdzanie, czy dana hodowla na pewno jest dobra (to jednak temat na inny post, bo przez cały ten czas poszukiwań w mojej głowie pojawiło się wiele przemyśleń na temat hodowli szczurów na całym świecie). Pewnego razu zajrzałem na stronę hodowli Rotta Taivas, zupełnie z ciekawości. Gdy zobaczyłem Tercę i Tishę, przepadłem – szybko wypełniłem ankietę i napisałem do hodowcy. Po trzech tygodniach maluchy znalazły się w moim domu.
Wizyta w hodowli bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Szczury w niej mają zapewnione duże, odpowiednio umeblowane klatki, a sama hodowczyni jest bardzo miłą osobą. Przy okazji odbioru moich ogonów poznałem także ich mamę oraz parę innych wspaniałych szczurów.
Lepsze zdjęcia wkrótce - nie chciałem męczyć dziewczyn jakimiś specjalnymi sesjami od pierwszych dni.
Wizyta w hodowli bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Szczury w niej mają zapewnione duże, odpowiednio umeblowane klatki, a sama hodowczyni jest bardzo miłą osobą. Przy okazji odbioru moich ogonów poznałem także ich mamę oraz parę innych wspaniałych szczurów.
Podróż do domu nie trwała długo, bo zaledwie 2 godziny. Maluchy zniosły ją świetnie – właściwie całą drogę przespały. Pierwszego dnia po podróży dałem im trochę odpocząć, zapoznać się z klatką (aktualnie są w tymczasowej – po łączeniu z resztą stada trafią oczywiście do crittera) oraz z otoczeniem. Już wieczorem, gdy zregenerowały siły po podróży, zaczęły broić, ganiać się i hałasować w klatce. Są bardzo psotne, jak to maluchy. Nie boją się człowieka ani nowego otoczenia. Mówiąc prościej – nie zauważyłem po nich, aby podróż i nowości dookoła w jakiś sposób je zestresowały.
Tak samo jak z Tercą, dopiero poznaję jej charakter. Na razie pokazała, że jest wulkanem energii i wcale nie potrzebuje odpoczynku: może broić przez cały czas. Jest także małym żarłoczkiem, ponieważ przez większość czasu siedzi przy misce (i nieustannie wyrzuca z niej suszonego brokuła). Niestety rośnie mi też (oby nie!) mała psuja – już pierwszego dnia próbowała hamakowych zaczepów ;)
Terca
Terca jest jednym z moich odmianowych marzeń. Dopiero się poznajemy, na ten moment mogę tylko powiedzieć, że jest ogromną lizawką i – prawie jak każdy maluch – niezłym rozrabiaką.
Zdjęcia dzięki uprzejmości hodowli Rotta Taivas
Tisha
Zdjęcia dzięki uprzejmości hodowli Rotta Taivas
Śliczne
OdpowiedzUsuńA niech mnie, nie sądziłam że szczury mogą być aż tak urodziwe. :) Masz prześliczne istoty. :)Sama bym chciała takiego malucha do kochania.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem pasji z jaką piszesz o swoich nowych szczurkach. Nie miałam pojęcia, że szczury mogą mieć tak różnorodne charaktery ! Moja znajoma miała kiedyś szczura ale on zdziczał ( trzymała go w klatce ciągle tylko bo dzieci od sióstr dzióbały do niego i go drażniły :(
OdpowiedzUsuń