×

Wywiad z właścicielką hodowli Rotta Taivas

1. Czy możesz opisać swoją hodowlę w kilku zdaniach? Czy jest coś, co wyróżnia Twoją hodowlę spośród pozostałych czterech?
Niestety to ten typ pytań, na który nie lubię odpowiadać, ponieważ nigdy nie wiem, co powiedzieć… :) Może zacznę od tego, że moim głównym celem hodowlanym jest hodowanie coraz zdrowszych i dłużej żyjących szczurów, w dobrym typie i o zrównoważonym, przyjacielskim charakterze. Zdaję sobie sprawę, że ten tekst jest bez wątpienia nader wyświechtany, ale tak właśnie jest – wkładam naprawdę sporo pracy w to, co robię, a że nienawidzę robić czegoś na pół gwizdka to wszystko zawsze jest mocno przemyślane, sprawdzone i doprowadzone do końca. Jeśli czegoś nie jestem pewna, np. danego połączenia albo szczura (w kwestii osobniczej – jego zdrowia, zachowania albo ogólnej budowy, choć zazwyczaj jest to swoista wypadkowa tych czynników) to wolę zawczasu zrezygnować. Szczególnie dotyczy to jeszcze dość nieznanych lub niestabilnych odmian, nawet jeśli wyglądają naprawdę oszałamiająco. Wiem, że z tego względu jestem postrzegana przez wiele osób jako nadmiernie ostrożna czy czepialska, jednak zawsze stawiałam pewność zdrowia czy dobrego pochodzenia ponad odmiany.
Chciałabym powiedzieć, że prowadzę małą hodowlę, ale ta ostatnimi czasy mocno się rozrosła, więc byłoby to spore przekłamanie :) Nie prowadzę konkretnych odmian, a raczej hoduję szczury w określonych bazach barwnych – głównie locus C (pointy), chocolate, mink i Red Eyed Dilution (RED). Co oznacza, że w zależności od połączonych linii mogą (choć oczywiście nie muszą!) pojawiać się w nich dodatkowe rozjaśnienia – jednak zawsze w obrębie konkretnej bazy, np. kolor russian blue u pointów. W przypadku znaczeń wolę te średnio-niskie, czyli od selfów do variegatedów, także z dodatkiem znaczeń napyszcznych. Na tę chwilę jako jedna z dwóch polskich hodowli prowadzę odmianę fuzz, a także właśnie chocolate, których bardzo nie chciałabym stracić, bo już i tak relatywnie rzadko pojawiają się nawet w zagranicznych hodowlach.
Ogólnie mówiąc hoduję to, co lubię i „jak” lubię – to znaczy tak, jak uważam, przy mojej aktualnej wiedzy, za najbardziej odpowiednie i poprawne w wielu różnych kwestiach – sposobu łączenia szczurów, dopełniania się charakterów, typów budowy, nie bojąc się stosowania inbredu/linebreedu by poprawiać pewne kwestie. Głównie dlatego, że uważam, że jak się nie lubi tego, co się robi to nie można zrobić tego dobrze ani poprawnie :)

Blossom Rotta Taivas, przedstawiciel urzekającej odmiany chocolate, wyk. Joanna Adamska.

2. Co uważasz za największe osiągnięcie w całej swojej karierze hodowlanej?
Zdecydowanie nie jest to moje wyłącznie osiągnięcie, ponieważ równie duży udział mieli w nim opiekunowie moich wnuków, ale sam fakt, że z mojej hodowli wywodzi się aż 7 championów (Yoko, Byakhee, Blossom, Zenstation, Carlos, Delicja i Deseo) napawa mnie niebywałą dumą!
Ponadto, za osiągnięcie uważam również zdanie egzaminu sędziowskiego i oficjalne zostanie polskim sędzią, czego nie uważałam w ogóle za możliwe, kiedy rozpoczynałam hodowlę. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się także ukończyć szkolenie i zdać egzamin na czeskiego sędziego.

 Deseo Rotta Taivas na rękach swojej opiekunki, wyk. Polina Glezova.

Zenstation Rotta Taivas z nagrodami, m.in. od brytyjskiego sędziego Douga Connora, wyk. Polina Glezova.

Rian van Andel ze mną jako asystentką podczas oceny sędziowskiej w trakcie pierwszej wystawy z cyklu Odczarować szczury :), wyk. Gazeta Nasze Miasto.

3. Z której linii jesteś najbardziej dumna i dlaczego?
Na to pytanie nie ma jednej, poprawnej odpowiedzi, ponieważ nie mam jednej linii, z której jestem wyłącznie dumna. Wszystkie moje linie są dla mnie na równi wartościowe, ponieważ wkładam relatywnie sporo pracy w prowadzenie każdej z nich – czasem są wzloty, czasem upadki, ale myślę, że każdy krok przybliża mnie do doskonalenia szczurzego gatunku jako takiego. Dumą rozpiera mnie każdy wnuk, który godnie reprezentuje swoją linię – czy to na wystawach przez zbieranie dobrych ocen i nagród, czy to przez fakt wyrośnięcia (posiadania odpowiedniego wg mnie typu budowy), zachowywania się i posiadania takiego zdrowia, jakiego oczekiwałam przy planowaniu miotu. Zazwyczaj każda z linii ma przynajmniej jedną, unikalną w jakimś stopniu cechę, którą przekazuje kolejnym pokoleniom – dlatego właśnie często łączę różne linie ze sobą, aby skumulować większą liczbę dobrych cech u ich potomków.

4. Kiedy i w jakich okolicznościach podjęłaś decyzję o założeniu hodowli? Jakie były początki?
Jeśli pamięć mnie nie myli to decyzję o założeniu hodowli podjęłam jakiś rok przed fizycznym jej założeniem. Dawno temu natrafiłam na informacje nt. hodowli szczurów rodowodowych i stwierdziłam, że chciałabym mieć choć jednego szczura z takiego źródła. Tym sposobem do mojego domu trafiła Infinity of Anahata, a dzięki temu zaczęłam się bardziej zagłębiać w świat hodowli, genetyki i różnych podobnych zawiłości. Następnie pojawiło się marzenie o dołączeniu do stada szczura odmiany mink, które na tamtą chwilę dostępne były jedynie w Czechach i na Słowacji. Dzięki dużej dozie szczęścia i determinacji udało mi się samodzielnie sprowadzić ze Słowacji kilka szczurów, w tym właśnie upragnionego minka. To wystarczyło, żebym zaczęła myśleć o hodowli jako takiej, a po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, przedyskutowaniu tego z poznanymi wcześniej hodowcami oraz zastanowieniu się czy jestem dostatecznie przygotowana merytorycznie stwierdziłam, że warto spróbować.

5. Czy pamiętasz jakiegoś szczura, który był/jest szczególny w Twojej hodowli?
Każdy szczur jest dla mnie wyjątkowy pod jakimś względem. Próbowałam wypisać, dlaczego każdy z nich był/jest dla mnie ważny, ale lista zaczynała się robić relatywnie długa, więc pomyślałam, że lepiej będzie napisać, co mnie ogólnie w nich ujmuje. Generalnie, większość moich szczurów to aktywne, wszędobylskie, wpychające wszędzie nos zwierzaki – zarówno samice, jak i samce. Uwielbiam szczury, które z jednej strony bez problemów znoszą stałe macanie, oglądanie, zaglądanie w zęby, uszy, oczy, mizianie, całowanie czy drapanie w brzuchy, z drugiej strony będąc przy tym dość charakternymi, mającymi własne zdanie na każdy temat zwierzakami, a z trzeciej, które przy tym wszystkim są mocno atencyjne i same szukają kontaktu, podgryzając w ucho czy rękę, żeby tylko na nie spojrzeć i pogłaskać albo wręcz same się pchają na moją własną głowę :) Takie szczury bardzo mocno zapadają mi w pamięć i dla przykładu mogę wymienić Szeptuna Szumlańskiego from Szczurownia, który na co dzień sprawiał wrażenie ponurego, wiecznie wkurzonego szczura (a przynajmniej taki miał wyraz pyszczka :) ), w stadzie był dominującą betą i nikt mu nie podskakiwał, ale na wybiegu sam się dopominał o głaskanie wskakując mi na kolana i delikatnie podszczypując, a na rękach pozwalał ze sobą zrobić, dosłownie, wszystko :)

A w sensie hodowlanym? Czy jakiś szczur wyjątkowo zasłużył się w Twojej hodowli?
Jakby tak się zastanowić to było kilka takich szczurów. Spory wkład miały zdecydowanie szczury, które rozpoczęły linię miotu X, czyli Liberta RT oraz Zaya’s Dorothella Eriel z Finlandii. Obecnie miot X można spotkać w wielu liniach, również zagranicą, głównie za sprawą Xeny, ale również Xenochicy. Do tej pory zdarza mi się ściągać z zagranicy jakieś pra-pra-pra…-wnuki :)
Dodatkowo, sama Dorothella Eriel zasłynęła jako założycielka linii chocolate, wraz ze swoim
drugim „mężem” – Berry’m Babbonem, także z Finalandii, który mieszkał w hodowli Zirrael Rattery. Maluchy z naszego wspólnego miotu (tj. B2 Rotta Taivas) można spotkać chyba już w każdej linii chocolate, bo wykazują się naprawdę pięknym typem, dobrym zdrowiem i urokliwymi charakterami.
Ponadto, oczywiście, Szeptun Szumlański z Ukrainy, ponieważ odznaczał się naprawdę fajnym typem, charakterem i zdrowiem, a i dzięki niemu w hodowli, zupełnie nieplanowanie, pojawiły się i rudzielce, i fuzzy, i moje ukochane minki. Planując pierwszy miot byłam przygotowana, że urodzą się w nim jedynie standardowe czarnuszki i agouti, więc pojawienie się innych barw okazało się sporą niespodzianką. Jednak najbardziej zadowolona jestem z tego, że Szeptun przekazał swoim dzieciom coś więcej aniżeli tylko rozjaśnienia – to naprawdę fajne charakterologicznie, ładne, duże i umięśnione szczury, a ich zdrowie, póki co wygląda obiecująco.
Prócz tego, jeśli wziąć w tym pytaniu pod uwagę ogół, to do takich ze znaczącym wkładem można zaliczyć wszystkie szczury z holenderskiej hodowli Rapalje ze względu na wspaniałą hodowczynię Rian van Andel, która oprócz przekazania szczurów ze swojej hodowli podzieliła się ze mną również swoją ogromną wiedzą i wiele mnie nauczyła, za co do dziś jestem jej wdzięczna. Duży wkład miały ponadto wszelkie fińskie i inne holenderskie importy za to, że dokładnie wpisują się w moją wizję idealnego szczura.

Szeptun Szumlański w pełnej krasie.

Rapalje's Beholder, wyk. Polina Glezova.

6. Czy możesz opisać swój najbardziej udany import?
Osobiście myślę, że każdy import, w którym brałam udział można uznać za udany. Każde kolejne sprowadzane szczury pozwalają na zdobycie nowych kontaktów wśród szczurzych hodowców czy nowych informacji, zarówno w kontekście hodowli jako takiej, jak i odmian. Poza tym, trudno byłoby mi wybrać tylko jeden import, ponieważ uważam, że każdy z nich wprowadza coś nowego zarówno do mojego domu (szczury o unikalnym charakterze czy odmianie), jak i następnie do moich linii/miotów. Wszystkie importy traktuję jako ciąg przyczynowo-skutkowy – gdyby nie pierwszy import ze Słowacji, a potem kolejne z Czech i tak dalej, prawdopodobnie nigdy nie zdecydowałabym się napisać choćby do hodowców z Holandii, Ukrainy/Rosji czy Finlandii, a bez tego nie poznałabym tak wielu wspaniałych osób zakręconych w temacie szczurów, które hodują naprawdę wspaniałe zwierzęta :)

Pioneerof the Nile ot Madam Shapokljak z Ukrainy, najbardziej wyluzowany szczur jakiego kiedykolwiek poznałam, a przy okazji prawie idealny badger :), wyk. Joanna Adamska.

Rotte Verden Royal Heroine z Rosji - fuzzowe sreberko :), wyk. Joanna Adamska.

7. Jeżeli miałabyś wybrać swoją ulubioną odmianę - jaka by to była?
Jak tak się dobrze zastanowię to w sumie nie mam jednej ulubionej odmiany barwnej. Jestem raczej osobą, która lubi szczury każdej odmiany w określonej bazie kolorystycznej – stąd właśnie hodowanie w bazach, a nie konkretnych odmian. Dla przykładu, uwielbiam wszystkie pointy, choć szczególnie sentymentalna jestem w stosunku do standardowych RESów. Od zawsze kochałam wszelkie brązy, więc w moim domu pełno było/jest szczurów na bazie mink i chocolate – czy to w „podstawowej” wersji tych kolorów, czy z dodatkiem RED, agouti czy jakimkolwiek innym. Nie jestem jednak wielką fanką dumbo, a już w szczególności kombinacji dumbo rex/velveteen, dlatego takie szczury pojawiają się w mojej hodowli bardzo sporadycznie. Mimo wszystko, każda osoba, która mnie zna wie, że istnieje pewne znaczenie, które jest moim kryptonitem i obok którego nie mogę przejść obojętnie – blazedy :)

Maluszki z miotu K2 prezentujące m.in. różnorodne ciapki, odmianę fuzz i mink.

8. Czy jest coś, co chciałabyś zmienić w szczurzym świecie?
Hm… trudno powiedzieć. Niestety, to prawda, że im więcej ludzi, tym więcej opinii na jeden temat, które mogą być diametralnie różne. Myślę, że do samego szczurzego świata jako takiego nie „mam” specjalnie nic. Sen z powiek raczej spędzają mi ludzie, do których nie dociera, że mikro klatka nie jest odpowiednim lokum dla szczura albo że szczur samotny jest nieszczęśliwy. Działa to na mnie jak przysłowiowa płachta na byka, szczególnie, jeśli do osoby nie docierają żadne argumenty, mimo różnorodnych tłumaczeń.
Nadzwyczajnie źle znoszę jednak ten typ osób w szczurzym świecie, które przyjmują wszystkie tłumaczenia jednym uchem, obiecują poprawę, a potem i tak robią swoje, czyli na przykład kierują swoje kroki do sklepu zoologicznego/pseudohodowli, bo oni koniecznie muszą mieć dumbo rexika american blue, bo… właściwie to nie wiadomo, ale muszą go mieć, teraz, natychmiast. Dlatego myślę, że jedyną zmianą jaką chciałabym wprowadzić byłoby bezdyskusyjne przyjmowanie specyfikacji gatunkowej szczura w pełnym wymiarze, szczególnie jeśli ten „plik wiedzy” dostaje się od kogoś, kto zna się w temacie oraz trochę więcej cierpliwości i zrozumienia, że ani my, hodowcy, ani nasze szczury nie jesteśmy robotami – czasami śpimy, czasami nie mamy czasu z różnych względów, czasami los nam płata figle, bo szczurzyce wcale nie chcą zachodzić w ciążę albo rodzić takiej ilości malców, żeby dla każdego wystarczyło.

9. Jakie masz podejście do oddawania/sprzedawania szczurów będących na emeryturze hodowlanej, aby zrobić miejsce na następne, młode szczury w hodowli?
Szczury, które pojawiają się w moim domu traktuję trochę jak własne dzieci, trochę jak przyjaciół, trochę jak rodzinę, więc nie wyobrażam sobie oddawania ich komukolwiek. Oczywiście, biorę pod uwagę, że czasem oddanie danego zwierzęcia może być dla niego bardziej korzystne aniżeli zostanie w moim stadzie z uwagi na jakieś stadne niesnaski albo inne czynniki, ale o ile nie jestem do tego zmuszona to z założenia nie oddaję żadnych swoich szczurów.

10. Czy możesz powiedzieć, czy masz jakieś pasje poza hodowlą szczurów?
Hm… to będzie banalne, ale uwielbiam słuchać muzyki. Bez słuchawek czuję się jak bez ręki i często nucę coś pod nosem. Jestem też wielkim miłośnikiem seriali czy książek – różnorodnych, choć dominuje tu głównie fantastyka. Traktuję to jak odskocznię od świata rzeczywistego i bardzo szybko daję się pochłonąć.
Ostatnią z pasji myślę, że są moje studia o kierunku mikrobiologicznym – im bardziej się zagłębiam w temat i uczę, tym bardziej zdaję sobie sprawę jak mało wiem. To sprawia, że szukam jeszcze głębiej i nieraz przytomnieje dopiero po przeczytaniu 20 publikacji z rzędu na dany temat :) Co jakiś czas pojawiam się też na konferencjach naukowych, żeby poszerzać swoją wiedzę na interesujące mnie szczególnie tematy. Prawdę powiedziawszy szczury miały spory udział w wyborze moich studiów i absolutnie nie żałuję wyboru, ponieważ do dziś zdarza się, że znajduję lub uczę się czegoś, co mogę potem przełożyć na hodowlę szczurów jako taką.

„Różnokolorowe” bakterie wyhodowane na szalce Petriego, a także określanie cytotoksycznego działania badanego związku wobec wybranej linii komórkowej, czyli różne oblicza pracy mikrobiologa :)

Pytania spersonalizowane:

1. Gdzie znajdujesz motywację do dalszej hodowli po tylu latach pracy i zapewne - wielu smutnych i trudnych chwilach?
Myślę, że na to pytanie trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ nie mam jednego źródła, z którego czerpię motywację. Rozpatruję to jako pomniejsze źródełka, które razem spajają się w jedną całość, a są to m.in. rozmowy z przyjaciółmi (prawdę powiedziawszy podziwiam ich cierpliwość w tym temacie, szczególnie w przypadku tych mało szczurzych :) Czasem nawet zdarza się, że ich opinia skłania mnie samą do przemyśleń i spojrzenia na daną sprawę pod innym kątem.) oraz moje inne pasje. Ponadto, myślę, że wiele do powiedzenia ma tutaj również sam charakter hodowcy – nie jestem typem osoby, która łatwo się poddaje. Jeśli coś nie wychodzi to szukam przyczyny albo staram się zrobić to tak, żeby tym razem zadziałało. Takie podejście do sprawy także trochę napędza mnie do działania.

2. Czy jest coś, co według Ciebie jest bardzo ważne w posiadaniu szczurów, a o czym się raczej nie mówi?
Myślę, że w przypadku hodowli jakichkolwiek zwierząt niewiele się mówi o tym, jak na zwierzęta wpływają czynniki inne niż geny. Całą otoczkę bycia zdrowym lub nie zrzuca się głównie na geny, których udział w ogólnym zdrowiu można ocenić na jakieś 10-30%. Cała reszta to głównie środowisko:

  • te bezpośrednie, jak wielkość klatki, częstość sprzątania, używane detergenty do mycia/prania (lub też ich brak, a mimo wszystko układ odpornościowy cały czas potrzebuje stymulacji i ograniczenie czynników, które go stymulują może wpływać na jego wydelikacenie i rozleniwienie),
  • i pośrednie, czyli w jakiej części kraju żyjemy, w mieście czy na wsi, jak często otwieramy okna, itd.,

oraz dieta i kwestie społeczne (narażenie na stres, relacje międzyosobnicze, itd.). Ponadto, uważam, że należy pamiętać, iż dany osobnik może zachowywać się diametralnie różnie w zależności od tego, gdzie i z kim mieszka, a także od podejścia jego opiekuna, o czym w sumie mało się mówi, przyjmując, że jak szczur jest agresywny to na pewno sam z siebie, a nie dlatego, że inny szczur w stadzie go irytuje lub nadmiernie stresuje go jakiś czynnik zewnętrzny albo niekonsekwentna reakcja jego opiekuna.

3. W jakich okolicznościach zdecydowałaś się na wprowadzenie nowej linii (badgerów) do swojej hodowli jakiś czas temu?
Nie było tu żadnych specjalnych okoliczności. Od zawsze chciałam je hodować i nawet kiedyś je już hodowałam, więc po prostu wróciłam do tego przy pierwszej nadarzającej się okazji :)

Jak zamierzasz dalej prowadzić tę linię? Co chciałabyś z niej wyciągnąć?
Prowadzić chciałabym dokładnie tak jak do tej pory, czyli łącząc badgery razem ze sobą lub z nośnikami. Chciałabym w tej linii uzyskać idealne znaczenie badger, czyli piękne, szerokie, równe blazedy, razem z jak najbardziej równymi znaczeniami nabrzusznymi. Co do barw to chciałam z początku utrzymać ją w ciemnych tonacjach – black, blue, mink, chocolate, itd., ale dzięki Szeptunowi Szumlańskiemu from Szczurownia udało mi się uzyskać i rude badgery, więc postanowiłam je zatrzymać i stworzyć z nich nieco odrębną linię. Oczywiście, te wszystkie założenia chciałabym uzyskać przy zachowaniu ogólnego dobrego zdrowia u szczurów, więc realizacja tego planu zapewne zajmie mi sporo czasu :)

Hail to Reason Rotta Taivas, syn Szeptuna Szumlańskiego from Szczurownia, niespodziewany rudy badger :)

Strona hodowli - rottataivas.pl
Fanpejdż hodowli - www.facebook.com/rottataivas

2 komentarze:

  1. szczury nie są moimi ulubionymi zwierzętami, ale wyglądają uroczo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ale masz niespotykaną pasję, super! I wywiad też ciekawy!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Zaszczurzony Blog | blog o szczurach , Blogger